Strony

poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 6

Poprawił rzemyk torby i pchnął szklane drzwi, ściągając ciemne raybany. Kilka kroków w przód, zobaczył Castillo, odwrócił wzrok i minął ją wchodząc do holu z szafkami.
-Co jest znowu?-zapytała włoszka zamykając jedną z nich.
-Jak zwykle. Violetta. Nie rozumiem jak mogłem dać cię tak oszukać.-przetarł dłonią skroń.
-Nie martw się. Oni potrafią zmanipulować ludźmi.-uśmiechnęła się.-można powiedzieć, że to ich hobby.
-Nie pocieszyłaś mnie. Nie miałem najmniejszego pojęcia, że w moim życiu jest tyle kłamstwa i obłudy. Ale ja byłem głupi.
-Co ty to tak przeżywasz?-zdziwiła się włoszka.
-Sam nie wiem, chodź idziemy.-wyszli na korytarz, od razu podbiegła do nich Violetta.
-Leon! Leon, to nie tak jak myślisz.-wytrwale szła za chłopakiem, zdenerwowany odwrócił się.
-A jak?! No wytłumacz!-wykrzyknął, nic nie odpowiedziała, tylko spuściła wzrok na buty.-Tak, jak myślałem.-odszedł z włoszką zostawiając ją samą na środku korytarza.

***
-Federico! Nie! Mówię ci, że nie wyrzucę Mary! Jak będzie chciała to sama odejdzie!-krzyknęła zdenerwowana blondynka przyśpieszając kroku.
-Ale czemu akurat ona? Nie mogliście wybrać kogoś innego?-włoch nie odpuszczał.
-Sama chciała, to wszystko jest dobrowolne. Musi trochę zaszaleć! A nie tak jak braciszek, całe życie na kanapie z tą nudną paczką.-zaśmiała się.
-Ludmiła! Nie przeginaj! Jesteś na tyle odpowiedzialna, żeby opiekowała się moją siostrą! Ty nawet o siebie nie umiesz zadbać!-machnął ręką i odszedł, ona odetchnęła z ulgą. Nareszcie cisza i spokój. Weszła do studio rozglądając się za Ponte lub Castillo. Zauważyła Violette, stała na środku korytarza. Szybkim krokiem podreptała do przyjaciółki i objęła ją ramieniem.
-Ej! Co się dzieje? Dzisiaj kolejna impreza.-Ferro uśmiechneła się, ale zauważyła, że tej drugiej wcale się nie polepszyło.
-Ludmiła ja chyba dzisiaj podziękuję.
-Ale o co chodzi? Chyba nie o tego chłopaka z którym się wczoraj kłóciłaś?-blondynka zmarszczyła brwi, ale nie doczekała się odpowiedzi.-czyli, a jednak. Może wyjaśnisz mi łaskawie co się stało?
-Nie teraz.-wyswobodziła się z uścisku przyjaciółki i odeszła. Zostawiając Ludmiłę samą, stała zdziwiona, aż usłyszałyszała krzyk z drugiego końca korytarza.
-Ja jeszcze z tobą niema skończyłem.-zawołał wściekły włoch, ona przewróciła bezradnie oczami.

***
Minął się z Violettą we wejściu , odwrócił się zdziwiony w jej kierunku, zobaczył, że wsiada do auta. Ktoś tu miał ciężki poranek. Rozejrzał się na około. Ferro kłócąca się z Federico, Marco wgapiony w włoszkę pocieszającą Leona, Camila obściskująca się z Brodwayem, wszyscy jakoś zajęci, a on stoi sam na środku korytarza. Ponte poprawił energicznie czapkę i zauważył jeszcze jedną postać. Była sama, siedziała w kącie czytając jakąś książkę. Nigdy wcześniej nie zauważył, że była taka cicha i skryta. Jedna wielka tajemnica, zrobił krok w przód. To faktycznie ona, ciemna bujna fryzura, aż wstyd mówić, ale nie był pewny jej imienia. Imię tej włoszki też wypadło mu z głowy. Jakoś nigdy się tym nie interesował. Musiał sobie odświeżyć pamięć. Podszedł do Meksykanina stojącego przy tablecie i udającego, że słucha muzyki, jednak widać było, że interesuje go tylko para przy oknie, którą natarczywie obserwował kątem oka.
-Siema.-klepnął go w plecy.-Marco. Prawda?
-Tak.-odpowiedział nie przytomny.
-Posłuchaj tego. Ponoć nie złe.-podał mu pudełko z płytą.
-Co? A tak. Dzięki napewno posłucham.-nerwowo się zaśmiał.
-Mam pytanie. Jak ta włoszka ma na imię?-zapytał nie pewnie.
-Francessca.
-Aha, a ta hiszpanka?-wskazał na dziewczynę w kącie czytająca książkę.
-Natalia.
-Yhym-stwierdził z zaciekawieniem.-A ten taki chłopak obok tej włoszki. Ten nowy.
-Leon.-powiedział lekko wkurzony.
-Dzięki bardzo.-poklepał go po plecach.-Aa! I jeszcze jedno. Pogadaj z nią, a nie gapisz się jak głupi. Później może być za późno.-puścił mu oczko i odszedł.

***
Zdenerwowana Castillo trzasnęła drzwiami czerwonego kabrioleta i ruszyła w stronę toru. Rozejrzała się uważnie szukając młodszego brata.
-Victor!-krzyknęła mawiając mu dłonią.
-Co?-podbiegł do niej jak najszybciej.
-Tata kazał cię odebrać. Leć się przebrać.
-Okej.-odbiegł w stonę przebieralni. Przed dziewczyną pojawił się Diego, usiadł na barierce i zaczął monolog.
-Wiedziałem, że tak to się skończy.-uśmiechnął się smutno.-ale jeszcze nie wszystko stracone.
-Co niby mogę zrobić?!-krzyknęła, a chłopak spuścił wzrok na czarne trampki.-Nic.
-Nie ma sytuacji bez wyjścia.-ożywił się nieznacznie.-zawsze jest jakieś wyjście.
-Czyli jakie?-spojrzała mu w oczy.
-Tego jeszcze nie wiem.-wzruszył ramionami.-ale radzę ci się zastanowić, kogo wybierasz. Verdasa czy Ferro i Ponte. Bo jak to mówią wszystkiego mieć nie można.-spuściła wzrok, bawiąc się zamkiem przy rękawie skórzanej kurtki.
-Ja nie wiem.-odparła nie śmiało.
-Zastanów się przy kim ujawnia się prawdziwa Violetta.-zostawił ją samą. Starła samotną łzę z policzka.
-Jedziemy?-zapytał młody Castillo.
-Tak.-ścisnęła mocniej kluczyki w dłoni.
-Wszystko w początku?-zapytał Victor poprawiając torbę na ramieniu.
-Tak, lepiej już jedźmy.-otwarła drzwi i wsiadła do auta. Przekreciła kluczyk i kurczowo złapała za kierownicę.

5 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza!
    Rozdział jak zwykle świetny (nie dziwmy się, piszą go świetne blogerki)
    Maxi wreszcie chociaż popatrzył na Naty i zaczyna się robić miły :)
    A ciekawe kogo wybierze Viola...
    Fenomenalny, czekam na nexta ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Maxi dobry ♥
    Hahaha Feduś kłócący się z Lud :)
    Loeśek i Franucha ♥
    Diego jaki pomocny w radach xd
    czekam na kolejny :*

    Panna Martin

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka to niesprawiedliwość: Vilu ma kabrioleta, a Leon nie? Nie no żartuje, i tak mi się podoba ;)
    Uwielbiam czytać twoje rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  4. cudo <33333
    no powoli paczka ''złych'' zmienia się :)

    OdpowiedzUsuń