Energicznie zapukała w mahoniowe drzwi. Po chwili otworzyła je Violetta.
- No nareszcie, Viola musimy iść! - blondynka pociągnęła przyjaciółkę za rękę. Po chwili wszyscy siedzieli w samochodzie Ludmiły. Castillo i Mary z tyłu, a Ferro i Maxi z przodu. Oczywiście właścicielka auta prowadziła.
- Maxi, poprowadzisz, bo ja chcę wypić? - zapytała przekręcając kluczyk w stacyjce. Ponte się zaśmiał.
- Nie ma mowy. - uśmiechnął się brunet. Westchnęła.
- No to co? Ja nie będę wracać taksówką! - sprzeciwiła się blondynka. Szatynka odezwała się po raz pierwszy:
- Ja mogę. - wzruszyła ramionami. Wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni. - No co? Nie mam ochoty. - wytłumaczyła Violetta i odwróciła głowę w stronę okna.
***
Verdas siedział w sali muzycznej i grał przypadkowe akordy na gitarze. Do pomieszczenia z impetem wpadła włoszka.
- Patrz! - krzyknęła wskazując na kartkę, którą trzymała. - Wiesz co to jest? - spytała wesoło Francesca. Szatyn zmarszczył brwi.
- Partutura? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Odłożył gitarę i stanął na przeciwko niej. Dziewczyna pokręciła głową na boki.
- Prawie. To jest partutura mojej nowej piosenki! - oznajmiła i zaczęła tańczyć naokoło przyjaciela. Leon spojrzał na nią dziwnie. - Nie mogłam jej skończyć przez miesiąc, a teraz... Bum! I się udało. - ciągnęła brunetka, nie przestając tańczyć. - Musimy to uczcić! - zarządziła zatrzymując się na przeciwko niego.
- Jak? - zapytał chłopak unosząc brwi. Włoszka zastanowiła się chwilę.
- Pójdziemy do klubu. Na jednego drinka. Wiem, że nie pijesz i ja też nie, ale tylko na malutkiego. Takiego tyci, tyci, tyci. - pokazała gestem. Verdas westchnął zrezygnowany.
- No dobra, na jednego. - przystał na propozycje. Francesca podskoczyła z radości.
- Idziemy do klubu! - powiedziała do siebie wesoło. W drzwiach natknęli się na Marco.
- Gdzie idziecie? - spytał zakładając ręce na pierś. Meksykanin nie słuchał ich rozmowy, więc tego nie wiedział.
- Do klubu. - Leon wzruszył ramionami. Brunet zmierzył ich wzrokiem.
- Najpierw zabierasz nam przyjaciółkę i odciągasz od nas, a teraz sprowadzasz ją na złą drogę?! Od razu jak zobaczyłem cię z Castillo, wiedziałem że będą z tobą kłopoty! - krzyknął rozgniewany. Szatyn spojrzał na niego zdziwiony.
- Ale ja nie robię nic złego. - odparł spokojnie. Tavelli zaśmiał się ironicznie.
- Tsa jasne, a ja to z krainy krasnoludków. Jeśli coś jej zrobisz... - zaczął mu grozić podchodząc do Leona. Tamten uniósł ręce w geście obronnym. Dziewczyna stanęła pomiędzy nimi.
- Marco, Leon nie robi nic złego. Sama zaproponowałam wyjście do klubu. - wyjaśniła i zirytowana opuściła z Verdasem budynek studia. Meksykanin został sam. Przeklnął pod nosem i poszedł za przyjaciółmi na dyskotekę.
- Przepraszam, cię za niego. - powiedziała Francesca, gdy byli sami.
- Nic się nie stało. - machnął ręką.
***
Usiadła przy stoliku i zamówiła piwo bezalkoholowe. Spojrzała na rozbawioną blondynkę, która podrywała kolejnego chłopaka. Violetta westchnęła głośno. Ciągle zastanawiała się nad słowami hiszpana. "ale radzę ci się zastanowić, kogo wybierasz. Verdasa czy Ferro i Ponte. Bo jak to mówią wszystkiego mieć nie można." Leon, był dla niej odskocznią od wszystkiego. Przy nim zatrzymywał się czas. Zaś, Maxi, Ludmiła... Dzięki nim wolny czas został wypełniony zabawą, rozrywką. Uwielbiała chodzić z nimi na imprezy. Oparła łokcie o stół i spuściła głowę. Castillo rozejrzała się po pomieszczeniu. Rozpromieniła się na widok pary, która właśnie weszła do klubu. Z hukiem wstała od stołu.
***
- Federico, nie! - Ludmiła po raz kolejny próbowała się uwolnić od włocha.
- Odwalcie się od Mary. - wycedził przez zęby. Machnęła ręką.
- Ja za nią nie łaziłam i nie prosiłam, żeby do nas dołączyła. - wyjaśniła blondynka. Federico krzyknął coś niezrozumiale, na co się skrzywiła. Potem zaczęli się przekrzykiwać. Dziewczyna przestała, gdy zobaczyła obok przyjaciółkę i Verdasa.
- Violetta, koniec. Mam dość twoich kłamstw! - krzyknął szatyn i szybkim krokiem odszedł. Violetta podążyła za nim.
- Ale Leon!... - wrzasnęła goniąc go. Ferro zmarszczyła brwi.
- Wiesz kto to jest? - mruknęła do włocha, pokazując na Verdasa.
- Leon, niedawno dostał się do studia. - wyjaśnił, a ona kiwnęła głową.
- A co ma do Violetty? - zadała kolejne pytanie unosząc brwi. Federico przyjrzał jej się dokładnie.
- Ponoć, zanim dostał się do studia przyjaźnili się, a teraz on nie chce mieć z nią nic wspólnego. Pewnie wiesz dlaczego. - wzruszył ramionami i zostawił Ludmiłę samą. Pokręciła z dezaprobatą głową i zamówiła kolejnego drinka.
***
Rudowłosa dziewczyna mocniej wtuliła się w tors swojego chłopaka.
- Cieszę się, że przyszliśmy. - szepnęła tak cicho, by nie przeszkadzać innym widzom w kinie.
- Ja też się cieszę, że jestem tu z tobą. - odszepnął Broadway i musnął jej policzek. Torres zarumieniła się. Oczywiście nie uszło to jego uwadze. - I ślicznie się rumienisz. - dodał. Zawstydzona Camila przeniosła wzrok na ekran.
- Dziękuję. - odezwała się po chwili. Zaśmiał się.
- Chcesz popcornu? - zapytał podsuwając jej przekąskę pod nos. Z obrzydzeniem odsunęła ją z przed twarzy.
- Chcesz, żebym była gruba? - krzyknęła na niego szeptem. Uśmiechnął się.
- I tak będziesz piękna. - odparł. Nie zważał na wszystko, po prostu ją kochał. Ona kochała jego. Nic inne się nie liczyło. Tego potrzebowała najbardziej, jego miłości. On dokładnie tak samo. Dlatego to niezwykłe uczucie jest piękne.
oooooooooo Bromila. Słodkoo :)
OdpowiedzUsuńFran i Leon ♥
Marco zazdrosny <33333
violka zdecyduj się !
czekam na kolejny :*
Panna Martin
Podoba mi się <3 Czekam na kolejny !! ^.^
OdpowiedzUsuńNext proszę :* Cudo
OdpowiedzUsuńŚwietny, jak zwykle ;) ale dzisaj jestem późno... :/
OdpowiedzUsuńpiękne <33
OdpowiedzUsuńczekam na next :)
Nie ma co... świetny ♥
OdpowiedzUsuń