-Leon! Leon!-krzyczała argentynka biegnąc za chłopakiem.
-Nie chce z tobą rozmawiać!-odwrócił się zdenerwowamy.
-Ale błagam cię ja chce tylko...
-Przeprosić, tak wiem, ale ja nie chce twoich przeprosin. Miałaś już moje zaufanie, szansę, ale mnie oszukałaś i je straciłaś. Nie będe wysłuchiwał twoich kłamstw.
-Ale ja nie wiem, czy kłamałam.-zdziwiny objechał ją wzrokiem.-Ja nie wiem przy kim jestem sobą. Przy tobie czy przy nich. Błagam pomóż mi.-w jej oczach zobaczył łzy.
-Nie! Dość!-krzyknął odbiegając. Dziewczyna otarła mokre policzki i wsiadła do auta. Trzasnęła drzwiami czerwonego kabrioleta i krzyknęła głośno. Sama nie wiedziała co myśleć... Czy to wszystko ma jeszcze sens, przy Leonie, czuła coś niezwykłego. Wtedy zapomniała o wszystkich problemach, była miła nie myśląc o tym. To samo z niej wypływało, poprostu była szczęśliwa. Nie miała zamiaru nikogo skrzywdzić, a tym bardziej jego. Przetarła ręką pod okiem, rozmazując makijaż. Chwyciła kluczyk i przekręciła go w stacyjce. Nie zapalił. Czy wszystko musi być przeciw niej? Spróbowała jeszcze raz, wkońcu. Zamknęła dach i oparła głowę o zagłówek, ubrała ciemne okulary zasłaniające resztki makijażu. Przycisnęła pedał gazu i dążącymi dłońmi chwyciła kierownicę. Naszczęście tor motocrossowy był niedaleko. Victor, czekał już przed wjazdem.
-Masz, dzisiaj twój szczęśliwy dzień. Możesz prowadzić.-rzuciła młodszego brata kluczykami swojego auta i szybko podreptała w korkach po chodniku. Wsiadła z drugiej strony samochodu. Młody patrzył na nią zdziwiny po chwili się uspokoił i wsiadł za kierownicę. Dziewczyna oparła głowę o szybę i przygryzła paznokieć obserwując swoją twarz w lusterku. Powoli ruszyli.
***
Weszła zdenerwowana do Studio, Castillo znowu ją wystawiła. Znowu biegała za tym całym Leonem, Ludmiła kompletnie jej nie rozumiała. Ile można biegać za jednym facetem? Blondynka nigdy nie była stała w związkach. Otwarła czarną torebkę szukając komórki. O nie po drugiej stronie korytarza stał ten durny włoch. Gdyby nie jej duma już dawno pozbyłaby się Mary i miałaby święty spokój. Jednak Ferro była istotą strasznie upartą i lubiła postawić na swoim. Wyjęła telefon i wybrała numer do Ponte... Sekretarka, no super westchnęła głośno i usiadła na ławce, popierając twarz o dłonie. Ktoś usiadł obok, podniosła wzrok, to znowu ten bufon. Już otwierał usta, żeby coś jej powiedzieć, kiedy przyjrzał jej się dokładnie. Zmarszczył brwi.
-Coś się stało?-spytał dość miłym tonem, nawet miał dość przyjemną barwę głosu, kiedy nie wrzeszczał, odrazu się skarciła w myślach.
-Nawet jeśli to chyba nie twoja sprawa.-spojrzała na niego kątem oka, był całkiem inny... Jego wyraz twarzy, nie był już taki nerwowy i obojętny.
-Nie byłem miły, ale to z troski o młodszą siostrę. Nie jestem takim potworem, daj sobie pomóc.-uśmiechnął się niepewnie.
-Nic się nie stało.-odpowiedziała szybko.
-A gdzie masz przyjaciół?-rozejrzał się po holu.-A więc o to chodzi... Wiesz, jeśli chcesz to ja mogę spędzić z tobą popołudnie.-wyciągnął do niej dłoń i poderwał się z ławki. Popatrzyła to na chłopaka, to na jego rękę. Nie wiedziała czy się zgodzić...
***
Ponte poprawił daszek czarnej czapki i rozejrzał się jeszcze raz po holu, nikogo nie było... Ani Ludmiły, ani Federico, pewnie znów się kłócą, nie widział też nigdzie Castillo, ta z koleji goni za Leonem. Ta ruda i ciemnoskóry wyszli ze szkoły trzymając się za ręce. Ci to dopiero mają sielankę. Diego właśnie wychodzi... Marco z tą włoszką w sali Beto, pewnie jakąś grubsza rozmowa. No i ostatnia, ale wcale nie najmniej ważna, Natalia. Siedzi na parapecie, czyta książkę. Nie dokońca pewien ruszył w jej kierunku. Maxi nie był taki jak dziewczyny z jego paczki, nie był przeciwko wszystkim, nie sądził, że ktoś jest od niego gorszy. Poprostu trzymał się swojej paczki, ale że też nie był z grupy samotników, szukał towarzystwa gdzie popadnie. Nie lubił samotności, był jednak uparty i arogancki. Zatrzymał się w połowie drogi i rozejrzał uważnie. Nikogo innego nie ma, z wielkim bólem serca podszedł do dziewczyny i przerwał wykonywaną czynność, która najwidoczniej pochłaniała ją bez reszty. Usiadł na brzegu ławki i odkaszlnął. Podniosła wzrok z nad książki, jednak nie na długo ponieważ odrazu po zobaczeniu twarzy powróciła do lektury.
-Masz zamiar mnie ignorować?-zwrócił jej uwagę.
-Przyjaźnimy się?-zapytała bez ogródek. Zdziwiony przyglądał się jej.
-Nieee?
-No właśnie, nie. Więc nie muszę poświęcać ci czasu.-spuściła wzrok do pilku kartek, wracając do poprzedniego zdania.
-Co nie znaczy, że nie możemy się poznać.-uśmiechnął się z triumfem, po raz kolejny odkrywając jej wzrok od tekstu. Westchnęła głośno i zamknęła z hukiem książkę.
-Ja lepiej pójdę poczytać gdzie indziej.-zerwała się z miejsca zostawiając go samego.
-Wiem, że mnie ubóstwiasz i się wstydzisz.-wybiegł za nią.
-Jeśli naprawdę chcesz się zakolegować to zmień te aroganckie teksty.-wrzuciła rzeczy do auta, po czym sama wsiadła zostawiając go samego na pustym parkingu.
***
-Fran! Przestań! Ja bym nie ufał temu całemu Verdasowi.
-Bo?-zdziwiła się unosząc brwi.
-To jasne, że ktoś kto zadawał się Castillo nie może być godny zaufania.-odpowiedział zadowolony z sensownego argumentu.
-No właśnie! Za-da-wał! Ale już się nie zadaje.
-Jesteś tego pewna?! Może to jakiś spisek?
-Marco, trochę wiary w ludzi.-pozbierała partytury z biurka.-pozatym on sam został oszukany i potrzebuje naszej pomocy.
-Błagam Fran, nie ufaj mu.-spojrzał jej głęboko w oczy.
-Ale Marco! O co właściwie ci chodzi?!-po tym pytaniu zamarł. Sam nie wiedział, poprostu był przeciw Leonowi. Obejrzał dokładnie włoszkę oczekującą na odpowiedź, zaczynało robić się nie swojo. A może on coś do niej czuje? Nie to nie możliwe... Szybko się skarcił, nie mógł nic do niej czuć. Przyjrzała mu się z większą uwagą. Czyżby się domyślała?
-Sam nie wiem.-wykrzyczał szybko i wybiegł z sali. Zdezorientowana dziewczyna spojrzała w drzwi przez które wybiegł przed chwilą. Co się z nim dzieje? Dziwne...
Boski
OdpowiedzUsuńWszystkie pary zaczynają się roskręcać XD
Czekam na next<33333
HAHA! Ale see sielanke ze cb robie! Wiem, że kiedy to czytasz, a teraz wstajesz, bierzesz siekierke, wsiadasz do auta, jedziesz do szczecina, namierzasz mnie rąbiesz w łep ile wlezie po czym robisz minę Spangeboba każdego ranka xD. Super rozdział :-)
OdpowiedzUsuńMaxi człowiek minimalnej psychiki i mózgu, który zostawił w metrze heh.
Królika se kup! Taka samotna, że o samotności pisze :p
No dobra jak już mówiłam zjadłam zepsute ogórki i mi odbija..
No pa
\
super !
OdpowiedzUsuńczekam na next <3
O nie! Teraz mogłabym Cię zabić, bo jestem zazdrosna o takie rozdziały. Oczywiście wiesz, że zazdrość nie ma granic i już dawno mogłaś wisieć powieszona, ale że mam jeszcze trochę dobra i przyzwoitości w duszy, to po prostu tego nie zrobiłam ;)
OdpowiedzUsuńJakoś bym nie umiała się Ciebie pozbyć.
Z resztą, co ja w ogóle gadam? Niedługo zacznę się rozwodzić nad moją zniszczoną psychiką. No ale tego nie zrobię, pożyj sobie jeszcze trochę ;p
Samo życie. Ja mogę tylko powiedzieć, pa do zobaczenie przy następnym rozdziale ♥
W.
Superowe! Czekam na nexta! Życzę dużo veny!
OdpowiedzUsuńhahahah Marcuś zazdrosny, aż śmiać mi się chce xD
OdpowiedzUsuńruda i czarnoskóry maja sielankę. HAHAHAHA :P
Fran i Leonek <3
Ponte i Naty. Tuż tuż. Coraz to bliżej do związku <33
Feduś miły dla Ludki ;*
czekam na kolejny :)
Panna Martin
Zajebisty rozdział <33 Kocham twojego bloga *.* Czekam na kolejny z niecierpliwością ! :3
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 Uwielbiam twoje rozdziały! Naprawdę piękny ;)
OdpowiedzUsuń