Blondynka westchnęła głośno.
- No dobra... Niech ci będzie. - ujęła wyciągniętą przez włocha dłoń. Uśmiechnął się zwycięsko.
- To, może zrobimy tak... - patrzyła na niego z uwagą, obejmując wzrokiem całą twarz. - Najpierw, zrobimy to co ja lubię. Potem ty zaproponujesz coś, co lubisz i to zrobimy. Dobrze? - skończył Federico, a ona niemrawo kiwnęła głową. Ferro wyrwania z fantazji, starała się za wszelką cenę przypomnieć sobie propozycję bruneta.
- To co, gdzie? - spytała niepewnie. Zamyślił się na chwilę. Po minucie przystanął i uśmiechnął się.
- Na koktajl i na spacer do parku. Co myślisz? - chłopak uniósł brwi. Pokiwała energicznie głową, ale przez myśl przemknęło jej: "ale nudziarz". Szybko jednak skarciła się, za to. Nie chciała myśleć o nim źle. Ale czy Federico, miał dobre intencje? Czy Ludmiła jest niebezpiecznie blisko tej znajomości? - A ty co byś chciała robić? Co lubisz? - z myśli wyrwał ją głos kolegi. Zająknęła się, a potem zasłoniła usta dłonią.
- Może... Wieczorem pójdziemy do klubu? - to było jedyne, co jej przyszło do głowy. W myślach krzyczała, że nie potrafiła wymyślić czegoś innego, ale było już za późno. Włoch uśmiechnął się.
- Okej, to chodźmy. - pociągnął ją za rękę i tak się zaczęło ich pełne wrażeń popołudnie.
***
Francesca wchodząc do studio trzasnęła drzwiami, zwracając tym uwagę większości uczniów. Od razu podbiegł do niej meksykanin. Zignorowała go, unosząc głowę i omijając szerokim łukiem.
- Fran! - zawołał Marco. Miał nadzieję że uda mu się coś zmienić w zachowaniu przyjaciółki. Brunetka jednak, nie zareagowała na swoje imię, ponieważ wiedziała przez kogo zostało wypowiedziane. Tavelli uderzył pięścią w swoją szafkę, a dziewczyna obok niego rzuciła mu dziwne spojrzenie. Wzruszył ramionami.
- No co? Zdenerwowałem się. - wyjaśnił zirytowany. Zrezygnowany spojrzał w stronę włoszki, która rozmawiała teraz z Leonem. Westchnął głęboko i odwrócił się od pary plecami.
- Nie, to nie. Kiedyś jej przejdzie. - szepnął do siebie ruszając do auli. W tym momencie, Francescę opuścił Verdas, więc ukradkiem spojrzała na Marco. Widząc, że odszedł i odpuścił, wzięła oddech, jakby nie oddychała, przez parę minut.
- Nie odezwę się, najpierw musi przeprosić. - postanowiła. Następnie trzasnęła drzwiczkami od szafki i udała się na zajęcia.
***
Wieczorem Violetta siedziała sama przy stoliku, bawiąc się słomką od drinka. Wcale nie chciała tu przyjść, ale Ferro bardzo nalegała. W tym momencie do klubu weszła jej przyjaciółka, w towarzystwie włocha. Szatynka, aż zaksztusiła się pitym napojem. Ludmiła przeprosiła chłopaka i usiadła naprzeciw Castillo.
- Co tu robisz z Federico? - spytała Violetta opanowując napad kaszlu. Zaśmiała się nerwowo.
- Długa historia, ale nie o tym chciałam z tobą pogadać. - popatrzyła jej prosto w oczy.
- To o czym? - zapytała trochę zdenerwowana szatynka. Jej przyjaciółka założyła ręce ma pierś.
- Leon. - powiedziała tylko blondynka. Castillo wzdrygnęła się na dźwięk tego imienia. - Co jest między wami? - spytała twardo. Violetta złapała się za głowę.
- Byliśmy przyjaciółmi. - odparła tylko. Ferro zmierzyła ją wzrokiem.
- Byliście? - spytała dla pewności. Szatynka kiwnęła głową. - No to co. Czemu rozpaczasz?! Masz mnie, Maxiego! A może ty coś czujesz? - zapytała podejrzliwie Ludmiła. Dziewczyna szybko pokręciła przecząco głową. - To co ci jest? Przecież znajdziesz innych przyjaciół! To tylko jakiś jeden zwykły Leon. Nie rozumiem cię! - krzyknęła i odeszła. Castillo wzięła duży łyk napoju alkoholowego i spuściła wzrok na czubki swoich butów.
***
- Cześć, Cami. - powiedział jej chłopak wchodząc do dali muzycznej. Ruda oderwała wzrok od partytury i spojrzała na niego.
- Broadway! Stęskniłam się! - krzyknęła rzucając mu się na szyję. Zaśmiał się.
- Ja też. - odparł przytulając ją do siebie. Usiadła na jednym z krzeseł, a on naprzeciwko niej.
- Wiesz, nadal myślę, że trzeba pomóc Leonowi. - oświadczyła Torres. Brazylijczyk westchnął.
- Kochanie, już ci mówiłem co o tym sądzę. - odparł. Zacisnęła pięści.
- Czyli co? Uważasz, że jestem bezmyślna i głupia? - spytała zdenerwowana. Złapał ją za ramiona.
- Ależ oczywiście, że nie. - pogładził ją po materiale sukienki. - I ślicznie marszczysz nosek, gdy się denerwujesz. - pstryknął ją palcami w nos.
- Ooo... Broadway. - rozczuliła się, ale zaraz potem przybrała poważną minę. - Próbujesz odbiec od tematu! - założyła ręce na pierś.
- Wcale nie! - bronił się. Zaśmiała się ironicznie.
- Nie na pewno! To co sądzisz o moim pomyśle? - spytała zdenerwowana rudowłosa. Jęknął z bezradności.
- Pamiętasz jak komponowałem piosenkę? Jest dla ciebie. - wyznał, a ona dotknęła jego dłoni.
- Skarbie, napisałeś dla mnie piosenkę? - zapytała z niedowierzaniem. Potem jednak puściła jego rękę i umieściła dłonie na biodrach. - Kłamiesz! - stwierdziła. Broadway podszedł do niej i uśmiechnął się.
- Może pójdziemy na randkę? Żeby się odstresować. - zaproponował. Usmiechnęła się delikatnie, prawie niezauważalnie. Potem jednak uderzyła go w ramię.
- Znów uciekasz od tematu! - krzyknęła tupiąc nogą. Już odchodziła, gdy o czymś sobie przypomniała. - Ale na randkę pójdziemy. - oznajmiła Camila i wyszła ze studio.
***
Następnego dnia Maxi wszedł do studio, gdzie znów zastał ten sam obrazek. Fran i Leon rozmawiający, a Marco patrzył na nich pustym wzrokiem. Za parą biegała Castillo, która wymachiwała rękami. Niedaleko Federico i Ferro kłócący się na środku korytarza. Brazylijczyk ze swoją dziewczy ną kłócili się i śmiali na przemian. Westchnął, a później odwrócił głowę. Uśmiechnął się, kiedy ujrzał hiszpankę w rogu pomieszczenia. Ponte pewnym krokiem podszedł do dziewczyny. Usiadł obok niej i wyjął słuchawki z jej uszu. Zirytowana przeniosła na niego wzrok.
- Czego chcesz? - warknęła Natalia. Uśmiechnął się chytrze.
- Spędzisz ze mną popołudnie, to ci oddam. - uniósł dłoń i pokazał odtwarzacz mp3.
- Oddaj. Mi. Moją. Rzecz. - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Musisz spędzić ze mną popołudnie. - odparł brunet wzruszając ramionami. Dziewczyna wzięła parę głębokich oddechów.
- To jest w tobie najgorsze. W was wszystkich. Nic nie potraficie załatwić bez siły. Nic, po prostu nic, nie możecie zrobić ugodowo. Wszystko musi być po waszej myśli! - wrzasnęła i wyrwała mu odtwarzacz z ręki. Jej słowa wstrząsnęły nim. Brunetka odbiegła zostawiając go oszołomionego.
Świetny rozdział! Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńŚwietny. <3
OdpowiedzUsuńŚwietny ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńMoje naxi<333333
Czekam na next
lofffciam !
OdpowiedzUsuńi czekam na next :)
Naty najlepsza. Dowaliła Maxi'emu <3
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny :*
Panna Martin
Świetny *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny z niecierpliwością <3 :3