Włosy spięte w sztywnego koka. Nawet jeden kosmyk nie miał prawa się wydostać. Sroga mina, szła wyprostowana. W dłoniach zaciskała granatową teczkę. Zupełnie inaczej niż jej towarzyszka. Strąki jej kręconych włosów stały, każdy w inną stronę. Jedną rękę trzymała w kieszeni, drugą przymywała niedbale zarzucony na ramię plecak. Cały obrazek dopełniała koszula w kratę, przewiązana w pasie.
Nauczycielka zdenerwowana przekręciła klucz w zamku i weszła do gabinetu. Usiadła przy biurku i strzepała z niego ziarenko kurzu, aby było znów przerażająco czysto.
-Siadaj.-Natalia spojrzała na ten straszny wystrój. Wszystko idealnie poukładane, chodź była tutaj tyle razy, nadal wzbudzało to w niej niepokój. Usiadła na fotel zakładając nogę na nogę czekając na kazanie.-znowu to samo. Ile razy mam ci powtarzać, że szkoła to nie miejsce na twoje malowidła. Szkolny gmach ma ukazywać dyscyplinę, a nie te bochomazy. Ostrzegałam cię Perdido. Zostajesz wydalona z tej szkoły.-wpowiedziała pewna siebie.
Nauczycielka zdenerwowana przekręciła klucz w zamku i weszła do gabinetu. Usiadła przy biurku i strzepała z niego ziarenko kurzu, aby było znów przerażająco czysto.
-Siadaj.-Natalia spojrzała na ten straszny wystrój. Wszystko idealnie poukładane, chodź była tutaj tyle razy, nadal wzbudzało to w niej niepokój. Usiadła na fotel zakładając nogę na nogę czekając na kazanie.-znowu to samo. Ile razy mam ci powtarzać, że szkoła to nie miejsce na twoje malowidła. Szkolny gmach ma ukazywać dyscyplinę, a nie te bochomazy. Ostrzegałam cię Perdido. Zostajesz wydalona z tej szkoły.-wpowiedziała pewna siebie.
Jak powiedziała, tak się stało. W poniedziałek, przekroczyła drzwi nowej szkoły. Wyglądała identycznie, każdy nauczyciel według hiszpanki był nudny i stary. Z rówieśnikami było podobnie. Każdy to nudziarz, nikt nie rozumie jej pasji. A przecież kartka to za mało, by namalować coś dobrego. Spojrzała na skrawek papieru w dłoni. Sala 91. Poczłapała się schodami na piętro, czując ciężar plecaka. Po skręcie w prawo, stanęła przed wyblakłymi drzwiami. Niepewnie nacisnęła na klamkę i weszła. W oczy odrazu rzuciła jej się grupa siedząca pod oknem. Nie które elementy ich stroju przypominały jej coś... Spodobały jej się. Usiadła w jednej z wolej ławki i usłyszała kawałek rozmowy.
-Ej! Pss! Maxi-zawołała jakaś blondynka. Chłopak w czapce odwrócił się do jej ławki, gdzie siedziała z rudowłosą. Natalia spojrzała w ich kierunku kątem oka.-patrz to jest projekt Brodway'a.
-No nie zły. I co w związku z tym.
-Widzisz szwędałyśmy się ostatnio trochę z Camilą i zaleźłyśmy nie zły kawałek muru.-chłopak rozejrzał się do okoła i szepnął trochę ciszej.
-Zgoda. Dzisiaj o 20, w naszym zaułku. Tylko wszyscy mają się zjawić.-ostrzegł je i odwrócił się do zadowolonego czarnoskórego kolegi. Uśmiechneła się do siebie i spojrzała w drugi kąt klasy. Ciemnowłosy chłopak z dość dużą grzywką, jakaś szatynka obok wpatrzona w jednego z tamtych grafficiarzy. Również był szatynem, na głowie miał czapkę potocznie zwaną ,,skarpetą", a blondynka zwracała się do niego Leon. Rzuciła wzrokiem na przód klasy. Brunetka wyglądającą na dość grzeczną. Ubrana w sukienkę i szepczącą coś do chłopaka o dość długich włosach, wyglądał na jednego z tamtych. Chyba byli parą. Czyżby dwie różne klasy, a jednak miłość. Westchnęła patrząc na nauczyciela rozpisującego, kolejne działanie matematyczne.
-Ej! Pss! Maxi-zawołała jakaś blondynka. Chłopak w czapce odwrócił się do jej ławki, gdzie siedziała z rudowłosą. Natalia spojrzała w ich kierunku kątem oka.-patrz to jest projekt Brodway'a.
-No nie zły. I co w związku z tym.
-Widzisz szwędałyśmy się ostatnio trochę z Camilą i zaleźłyśmy nie zły kawałek muru.-chłopak rozejrzał się do okoła i szepnął trochę ciszej.
-Zgoda. Dzisiaj o 20, w naszym zaułku. Tylko wszyscy mają się zjawić.-ostrzegł je i odwrócił się do zadowolonego czarnoskórego kolegi. Uśmiechneła się do siebie i spojrzała w drugi kąt klasy. Ciemnowłosy chłopak z dość dużą grzywką, jakaś szatynka obok wpatrzona w jednego z tamtych grafficiarzy. Również był szatynem, na głowie miał czapkę potocznie zwaną ,,skarpetą", a blondynka zwracała się do niego Leon. Rzuciła wzrokiem na przód klasy. Brunetka wyglądającą na dość grzeczną. Ubrana w sukienkę i szepczącą coś do chłopaka o dość długich włosach, wyglądał na jednego z tamtych. Chyba byli parą. Czyżby dwie różne klasy, a jednak miłość. Westchnęła patrząc na nauczyciela rozpisującego, kolejne działanie matematyczne.
Delikatnie przygryzła dolną wargę. Przecież mogło chodzić o coś zupełnie innego, a jej się wydaje. Ale ciekawość wzięła górę. Postanowiła śledzić jednego z nich. Jedna lekcja, druga... Piąta. Koniec nareszcie. Z ulgą opuściła placówkę. Zobaczyła dwóch grafficiarzy siedzących na murku. Przybyli sobie piątkę i pożegnali się. Każdy odszedł w inną stronę. Za tym w czapce było jej po drodze, więc poszła za nim. Szła znajomą drogą, jak do siebie. W pewnym momencie chłopak założył słuchawki na uszy. Zlustrowała go wzrokiem. Był w jej typie. Zdziwiła się, gdy doszła na swoją ulicę. A jaka była jej mina, kiedy zobaczyła, że brunet mieszka naprzeciwko niej. Przełknęła ślinę. Wszedł do swojego domu, a ona odprowadziła go wzrokiem i weszła na swoją posesję.
Godzina dwudziesta, przychodziła niesłychanie wolno.
- Kolacja! - głos matki wyrwał ją z transu. Powoli zeszła po schodach i wkroczyła do jadalni mrucząc słowa powitania. Zasiadła naprzeciw rodziców. Perrdio chwyciła łyżkę i leniwie zamoczyła ją w zupie. Włożyła płyn do ust, a jej rodzicielka westchnęła. Spojrzała na nią pytająco.
- Możesz spiąć te włosy? Wchodzą ci do jedzenia.-spytała zirytowana. Brunetka wzruszyła ramionami.
- Mi się tak podoba. - odparła. W tym momencie z drzwi domu naprzeciwko uchyliły się. Ukazała się postać w czapce, szybko zmierzająca ku furtce. Jak na komędę rzuciła łyżką o naczynie i poderwała się z miejsca. Przecież musiała za nim iść, skąd miała wiedzieć, gdzie się spotykają i jak odkryć ich sekret?
Chwyciła torbę przy wyjściu i pchnęła drzwi. Wychyliła zza nich głowę i rozejrzała się uważnie. Zaskoczyła ze schodów i schowała się za murem. Odczekała kilka sekund i ruszyła za nim. Skręcił w zaułek, oparła się o ścianę słuchając uważnie rozmowy.
-Cami, gdzie ten murek co o nim wspominałaś z Lu?
-Kilka pszecznic z tąd.-wzruszyła ramionami.
-Okej. Verdas!-zawołał opierając się o jeden z kontenerów na śmieci.
-Co?-pojawił się przy nim w ciągu kilku sekund.
-Odczep Travelli'ego od tej jego laski i niech ona już spada jak nie jest z naszej paczki. A ty i on do sklepu po kilka spray'ów z farbą. Dzisiaj szykujemy większy skok.-szybko podeszła do automatu słysząc kroki i podniosła słuchawkę telefonu, wrzucając monetę. Poczekała, aż ją ominą i znów przywarła do muru.
-...tak Lu będzie za 5 minut.-westchnęła jakąś dziewczyna.-spokojnie Maxi. Ona zdąży.
- Kolacja! - głos matki wyrwał ją z transu. Powoli zeszła po schodach i wkroczyła do jadalni mrucząc słowa powitania. Zasiadła naprzeciw rodziców. Perrdio chwyciła łyżkę i leniwie zamoczyła ją w zupie. Włożyła płyn do ust, a jej rodzicielka westchnęła. Spojrzała na nią pytająco.
- Możesz spiąć te włosy? Wchodzą ci do jedzenia.-spytała zirytowana. Brunetka wzruszyła ramionami.
- Mi się tak podoba. - odparła. W tym momencie z drzwi domu naprzeciwko uchyliły się. Ukazała się postać w czapce, szybko zmierzająca ku furtce. Jak na komędę rzuciła łyżką o naczynie i poderwała się z miejsca. Przecież musiała za nim iść, skąd miała wiedzieć, gdzie się spotykają i jak odkryć ich sekret?
Chwyciła torbę przy wyjściu i pchnęła drzwi. Wychyliła zza nich głowę i rozejrzała się uważnie. Zaskoczyła ze schodów i schowała się za murem. Odczekała kilka sekund i ruszyła za nim. Skręcił w zaułek, oparła się o ścianę słuchając uważnie rozmowy.
-Cami, gdzie ten murek co o nim wspominałaś z Lu?
-Kilka pszecznic z tąd.-wzruszyła ramionami.
-Okej. Verdas!-zawołał opierając się o jeden z kontenerów na śmieci.
-Co?-pojawił się przy nim w ciągu kilku sekund.
-Odczep Travelli'ego od tej jego laski i niech ona już spada jak nie jest z naszej paczki. A ty i on do sklepu po kilka spray'ów z farbą. Dzisiaj szykujemy większy skok.-szybko podeszła do automatu słysząc kroki i podniosła słuchawkę telefonu, wrzucając monetę. Poczekała, aż ją ominą i znów przywarła do muru.
-...tak Lu będzie za 5 minut.-westchnęła jakąś dziewczyna.-spokojnie Maxi. Ona zdąży.
Po chwili podeszła do nich blondynka.
- Czyli to jest Ludmiła. - skojarzyła fakty. Ferro wyjęła z kieszeni za dużej, czarnej bluzy spray z czerwoną farbą. Wszyscy patrzyli na to z zadowoleniem. -... Skąd go wzięłaś? To najlepszy, jaki może być! - hiszpanka słyszała urywki rozmów. Chwilę po tym ruszyli grupą w jakimś nieokreślonym kierunku. Ciągle szła za nimi. Weszli w ślepy zaułek. Było trochę mrocznie, ale nie bali się. Dołączyli do nich Leon i Marco z plecakami pełnymi po brzegi "sprzętem".
- No to szefie: od czego zaczynamy? - spytała rudowłosa potrząsając puszką spray'u. Ponte zwrócił się do brazylijczyka:
- Broadway, chodź tu! - przywołał go ręką. - Pogadam z Broadem i wszystko powiem. - czarnoskóry chłopak stanął obok bruneta. Wyjął z kieszeni kurtki kartkę i pokazał mu swój projekt. Szef gangu przyglądał się mu zadowolony. Po obejrzeniu go dokładnie zaczął wydawać polecenia. - Cami, weź zieloną... Leon idź tam... - w ten sposób Natalia poznała wszystkie ich imiona. Patrzyła na nich z zachwytem.
-Ej ty!-zawołał do niej Leon.-Łap!-rzucił jej spray i kartkę z projektem. Przyjrzała mu się ze zdziwieniem i podeszła do ściany. Wstrząsła puszką i jeździła po ścianie. Nieźle jej to wychodziło.
-Ej! A ty to kto?!-podszedł do niej zdziwiny Ponte.-ty nie jesteś od nas.-wytężył wzrok próbując dojrzeć przy świetle latarni jej twarz.-Marco! Leon! Chodzie tu na chwilę.
-Nie-jęknęła, a do jej uszu dotarł dźwięk syreny policyjnej. Wszyscy zaczęli uciekać. Stała jak wryta, aż się opamiętała i ruszyła. Wspięła się na płot i przeskoczyła jednym susłem, lądując na pokrywie kontenera na śmieci. Zaskoczyła na asfalt i przebiegła kawałek, wyrównując kroku za kolejnym zakrętem. Nadusiła klamkę i weszła powoli do domu. Na paluszkach przemierzała schody, aż wkońcu weszła do pokoju. Spojrzała przez okno, widząc na przeciwko Ponte w samej podkoszulce. Wycierał ręcznikiem mokre włosy. No tak teraz było dla niej wszystko jasne. Co ma zrobić, żeby być w ich paczce.
- Czyli to jest Ludmiła. - skojarzyła fakty. Ferro wyjęła z kieszeni za dużej, czarnej bluzy spray z czerwoną farbą. Wszyscy patrzyli na to z zadowoleniem. -... Skąd go wzięłaś? To najlepszy, jaki może być! - hiszpanka słyszała urywki rozmów. Chwilę po tym ruszyli grupą w jakimś nieokreślonym kierunku. Ciągle szła za nimi. Weszli w ślepy zaułek. Było trochę mrocznie, ale nie bali się. Dołączyli do nich Leon i Marco z plecakami pełnymi po brzegi "sprzętem".
- No to szefie: od czego zaczynamy? - spytała rudowłosa potrząsając puszką spray'u. Ponte zwrócił się do brazylijczyka:
- Broadway, chodź tu! - przywołał go ręką. - Pogadam z Broadem i wszystko powiem. - czarnoskóry chłopak stanął obok bruneta. Wyjął z kieszeni kurtki kartkę i pokazał mu swój projekt. Szef gangu przyglądał się mu zadowolony. Po obejrzeniu go dokładnie zaczął wydawać polecenia. - Cami, weź zieloną... Leon idź tam... - w ten sposób Natalia poznała wszystkie ich imiona. Patrzyła na nich z zachwytem.
-Ej ty!-zawołał do niej Leon.-Łap!-rzucił jej spray i kartkę z projektem. Przyjrzała mu się ze zdziwieniem i podeszła do ściany. Wstrząsła puszką i jeździła po ścianie. Nieźle jej to wychodziło.
-Ej! A ty to kto?!-podszedł do niej zdziwiny Ponte.-ty nie jesteś od nas.-wytężył wzrok próbując dojrzeć przy świetle latarni jej twarz.-Marco! Leon! Chodzie tu na chwilę.
-Nie-jęknęła, a do jej uszu dotarł dźwięk syreny policyjnej. Wszyscy zaczęli uciekać. Stała jak wryta, aż się opamiętała i ruszyła. Wspięła się na płot i przeskoczyła jednym susłem, lądując na pokrywie kontenera na śmieci. Zaskoczyła na asfalt i przebiegła kawałek, wyrównując kroku za kolejnym zakrętem. Nadusiła klamkę i weszła powoli do domu. Na paluszkach przemierzała schody, aż wkońcu weszła do pokoju. Spojrzała przez okno, widząc na przeciwko Ponte w samej podkoszulce. Wycierał ręcznikiem mokre włosy. No tak teraz było dla niej wszystko jasne. Co ma zrobić, żeby być w ich paczce.
Przez miesiąc dużo się zmieniło. Perrdio należy do grafficiarzy. Jak to zrobiła? To bardzo proste: rozkochała w sobie Maxiego. Nie są parą, bo przecież potem nie wiedziałaby jak się wyplątać z tego związku. Razem z dzwonkiem zamknęła podręcznik od chemii i wrzuciła go do torby. Natalia wyszła z klasy ramię w ramię z Ponte.
-Naty... - zaczął brunet, a ta na niego spojrzała. - Pójdziemy gdzieś wieczorem? - zapytał niepewnie. Spanikowała. Co odpowiedzieć?
-Jasne. - słowo samo wypłynęło z jej ust. Skarciła się w myślach. Uśmiechnął się.
-Super. Wpadnę po ciebie o siódmej.-ucałował jej policzek i odszedł.
-Naty... - zaczął brunet, a ta na niego spojrzała. - Pójdziemy gdzieś wieczorem? - zapytał niepewnie. Spanikowała. Co odpowiedzieć?
-Jasne. - słowo samo wypłynęło z jej ust. Skarciła się w myślach. Uśmiechnął się.
-Super. Wpadnę po ciebie o siódmej.-ucałował jej policzek i odszedł.
Po szkole szybko pokonała odległość dzielącą ją od domu i wspieła się na piętro. W co się ubrać? Ładnie, żeby jeszcze bardziej się zauroczył? Czy niechlujnie, by się odkochał? Po co ona to robi? Przecież go nie kocha. Westchnęła i oparła się o biurko.
-No nic. Powiedziało się "a", trzeba powiedzieć "b". - mruknęła brunetka i zaczęła przygotowania. Usłyszała dzwonek do drzwi i głośno westchnęła.
-Kogo to niesie?-szybko zeszła na dół i otworzyła.-ahh... To ty.-stwierdziła widząc Castillo w drzwiach.
-Przyniosłam ci polski, zerwałaś się. I chciałam pogadać.
-Jasne, wejdź.-otwarła szerzej drzwi i po chwili były w pokoju. Natalia zwinęła jedną z wyciągniętych rzeczy w kłębek i wrzuciła do szafy. Spojrzała na argentynkę, wgapioną w jeden punkt. Powiodła wzrokiem za nią.
-Chyba nie twój poziom co?-odezwała się widząc za oknem Maxiego idącego z Verdasem.
-Właściwie dlatego przyszłam. Bo ty jesteś w tej całej paczce Ponte. Mogłabyś pogadać z Leonem?-przygryzła wargę. Naty spojrzała na nią z nie smakiem. Jednak po chwili wpadła na pomysł doskonały...
-Dobrze, ale najpierw potrzebuje twojej pomocy-przyjrzała się uroczemu strojowi Violetty. Słodka dziewczynka...-pomóż mi się uszykować na randkę.-kąciki ust uniosły się do góry. Szatynka uśmiechnęła się chytrze.
-Okej. - wyciągnęła w jej stronę dłoń, którą hiszpanka uscisnęła. Castillo podeszła do szafy i wyjęła z niej parę ubrań. - Dziewczyno, w co ty się ubierasz? - rzuciła zdegustowane spojrzenie przetartym dżinsom. Po przewróceniu do góry nogami całej szafy, znalazła odpowiedni strój. Czarny top, miętowa spódnica przed kolano. Jak się Violetta wyraziła: "Najnormalniejsze ciuchy w tej szafie." Jeszcze tylko makijaż. Włosy, jakimś cudem rozczesała, ale zostawiła rozpuszczone. Argentynka opuściła dom Perrdio, pół godziny przed przyjściem chłopaka.
-No nic. Powiedziało się "a", trzeba powiedzieć "b". - mruknęła brunetka i zaczęła przygotowania. Usłyszała dzwonek do drzwi i głośno westchnęła.
-Kogo to niesie?-szybko zeszła na dół i otworzyła.-ahh... To ty.-stwierdziła widząc Castillo w drzwiach.
-Przyniosłam ci polski, zerwałaś się. I chciałam pogadać.
-Jasne, wejdź.-otwarła szerzej drzwi i po chwili były w pokoju. Natalia zwinęła jedną z wyciągniętych rzeczy w kłębek i wrzuciła do szafy. Spojrzała na argentynkę, wgapioną w jeden punkt. Powiodła wzrokiem za nią.
-Chyba nie twój poziom co?-odezwała się widząc za oknem Maxiego idącego z Verdasem.
-Właściwie dlatego przyszłam. Bo ty jesteś w tej całej paczce Ponte. Mogłabyś pogadać z Leonem?-przygryzła wargę. Naty spojrzała na nią z nie smakiem. Jednak po chwili wpadła na pomysł doskonały...
-Dobrze, ale najpierw potrzebuje twojej pomocy-przyjrzała się uroczemu strojowi Violetty. Słodka dziewczynka...-pomóż mi się uszykować na randkę.-kąciki ust uniosły się do góry. Szatynka uśmiechnęła się chytrze.
-Okej. - wyciągnęła w jej stronę dłoń, którą hiszpanka uscisnęła. Castillo podeszła do szafy i wyjęła z niej parę ubrań. - Dziewczyno, w co ty się ubierasz? - rzuciła zdegustowane spojrzenie przetartym dżinsom. Po przewróceniu do góry nogami całej szafy, znalazła odpowiedni strój. Czarny top, miętowa spódnica przed kolano. Jak się Violetta wyraziła: "Najnormalniejsze ciuchy w tej szafie." Jeszcze tylko makijaż. Włosy, jakimś cudem rozczesała, ale zostawiła rozpuszczone. Argentynka opuściła dom Perrdio, pół godziny przed przyjściem chłopaka.
Kiedy chłopak się zjawił, oczywiście skopmlementował jej wygląd. Szli rozmawiając do kina.
-A Leon nie ma dziewczyny? - zapytała w pewnym momencie Naty. Ponte spojrzał na nią zaniepokojony. Zaśmiała się.-Nie chodzi o mnie. Tylko o Violette.-wyjaśniła szybko. Kiwnął zmieszany głową, ale palnął.
-Nie, jest sam. Ostatnio mówił coś, że ktoś mu wpadł w oko, ale nie wiem o kim mówił. - wytłumaczył.
Chyba jej plan nie wypalił. Leonowi ktoś się podoba, a Maxi wcale nie zniechęcił się strojem grzeczej dziewczynki. Spojrzała kątem oka na zadowolonego chłopaka w czapce. W co ona się wpakowała?
-Chodź, mam coś dla ciebie.-wyciągnął w jej stronę rękę. Popatrza zdziwiona i niepewnie chwyciła dłoń. Szarpnął ją i zaczął biec. Zatrzymali się w zaułku.
-Trzymaj.-podał jej spray.-to coś specjalnego, potrzebuje dobrej grafficiarki, a ty masz pewną dłoń.-zdziwiona popatrzyła na niego i się uśmiechneła. On uważa, że jest jedną z najlepszych grafficiarek.
-Dzięki. Gdzie masz projekt?
-Tutaj.-wyjął z kieszeni wymiętoloną kartkę i podał ją z dumą.-proszę.-spojrzał przez jej ramię na kartkę.
Przyjrzała się skrawkowi papieru.
- Ale... Tu jest moje imię. - stwierdziła zmieszana. "Naty" na tle serca.
-Taki był cel.-wyjaśnił Ponte zdziwionej dziewczynie. Kiwnęła głową i podeszła do muru. Jej dłonie chwytały coraz to nowe spray'e, kolory. Skończyła. Odłożyła puszki na swoje miejsce i przysiadła na ziemi obok bruneta.
-Jak mi poszło?-spytała rozmasowując zmęczony nadgarstek. Przybliżył się do niej.
-Świetnie. Dokładnie tak to sobie wyobrażałem. - pochwalił ją i złapał za rękę. Przestraszyła się. Cofnąć dłoń? Co wtedy sobie pomyśli? Może wyrzuci ją z grupy. Nic nie dała po sobie poznać i spojrzała mu w oczy.
-Ehh... Może pójdziemy na lody?-próbowała się pozbyć jego dłoni.
-Chętnie.-westchnął, nie chcąc jej się narazić. Wstali, ale po chwili znów splótł ich ręce.-Już idziemy?-spojrzał na nią.
-Jasne.-uśmiechneła się sztucznie.
-A Leon nie ma dziewczyny? - zapytała w pewnym momencie Naty. Ponte spojrzał na nią zaniepokojony. Zaśmiała się.-Nie chodzi o mnie. Tylko o Violette.-wyjaśniła szybko. Kiwnął zmieszany głową, ale palnął.
-Nie, jest sam. Ostatnio mówił coś, że ktoś mu wpadł w oko, ale nie wiem o kim mówił. - wytłumaczył.
Chyba jej plan nie wypalił. Leonowi ktoś się podoba, a Maxi wcale nie zniechęcił się strojem grzeczej dziewczynki. Spojrzała kątem oka na zadowolonego chłopaka w czapce. W co ona się wpakowała?
-Chodź, mam coś dla ciebie.-wyciągnął w jej stronę rękę. Popatrza zdziwiona i niepewnie chwyciła dłoń. Szarpnął ją i zaczął biec. Zatrzymali się w zaułku.
-Trzymaj.-podał jej spray.-to coś specjalnego, potrzebuje dobrej grafficiarki, a ty masz pewną dłoń.-zdziwiona popatrzyła na niego i się uśmiechneła. On uważa, że jest jedną z najlepszych grafficiarek.
-Dzięki. Gdzie masz projekt?
-Tutaj.-wyjął z kieszeni wymiętoloną kartkę i podał ją z dumą.-proszę.-spojrzał przez jej ramię na kartkę.
Przyjrzała się skrawkowi papieru.
- Ale... Tu jest moje imię. - stwierdziła zmieszana. "Naty" na tle serca.
-Taki był cel.-wyjaśnił Ponte zdziwionej dziewczynie. Kiwnęła głową i podeszła do muru. Jej dłonie chwytały coraz to nowe spray'e, kolory. Skończyła. Odłożyła puszki na swoje miejsce i przysiadła na ziemi obok bruneta.
-Jak mi poszło?-spytała rozmasowując zmęczony nadgarstek. Przybliżył się do niej.
-Świetnie. Dokładnie tak to sobie wyobrażałem. - pochwalił ją i złapał za rękę. Przestraszyła się. Cofnąć dłoń? Co wtedy sobie pomyśli? Może wyrzuci ją z grupy. Nic nie dała po sobie poznać i spojrzała mu w oczy.
-Ehh... Może pójdziemy na lody?-próbowała się pozbyć jego dłoni.
-Chętnie.-westchnął, nie chcąc jej się narazić. Wstali, ale po chwili znów splótł ich ręce.-Już idziemy?-spojrzał na nią.
-Jasne.-uśmiechneła się sztucznie.
Następnego dnia niestety, albo stety była szkoła. Trzasnęła drzwiczkami szafki i przestraszona spojrzała na Violettę, której wcześniej nie zauważyła.
-I co gadałaś z nim?-uśmiechneła się czekając na dobre wieści.
-Z nim nie, ale z Maxim, tak. Według niego Verdas nie ma dziewczyny, a co więcej, ktoś mu się podoba.-powiedziała dumna z dobrze wykonanego zadania.
-Właśnie, a co u Maxiego? Widziałam was wczoraj.-Natalia na te słowa głośno westchnęła.
-Daj sobie spokój. Mam go dość. Rozmawiam z nim tylko dlatego, że chce być w paczce.-Violetta z przerażeniem spojrzała na chłopaka stojącego za Natalią. Ten jednak położył palec na usta, dając jej do zrozumienia, że ma być cicho i odszedł.
Podszedł do Leona smutny i usiadł na parapet.
-Obawiam się, że będziemy musieli wyrzucić Naty z paczki.-zdziwiony Verdas spojrzał na Ponte.
-Czemu?- Zmarszczył brwi.-wydawało mi się, że ci się podoba. Graffiti też nie złe maluje. Co się stało?
-Byliśmy wczoraj na randce.-przełknął ślinę.
-To chyba dobrze co?
-A dzisiaj słyszałem jak mówiła Violettcie, że to tylko po to, żeby być w paczce.
-Violettcie?-uśmiechnął się rozmarzony.
-Tak Violettcie. Co o tym sądzisz?
-Nie wyrzucaj jej to jest najlepsza z najlepszych w naszej grupie. To jest już problem między wami. Doprowadź ją jakoś do szału, bądź upierdliwy, ale jej nie wyrzucaj. A skoro ona zrobi, dla ciebie wszystko, byle by być w paczce, to możesz z niej pożartować. Niech robi z siebie idiotkę. Narka.-zawołał widząc Castillo na końcu korytarza. Raz kozie śmierć.
-I co gadałaś z nim?-uśmiechneła się czekając na dobre wieści.
-Z nim nie, ale z Maxim, tak. Według niego Verdas nie ma dziewczyny, a co więcej, ktoś mu się podoba.-powiedziała dumna z dobrze wykonanego zadania.
-Właśnie, a co u Maxiego? Widziałam was wczoraj.-Natalia na te słowa głośno westchnęła.
-Daj sobie spokój. Mam go dość. Rozmawiam z nim tylko dlatego, że chce być w paczce.-Violetta z przerażeniem spojrzała na chłopaka stojącego za Natalią. Ten jednak położył palec na usta, dając jej do zrozumienia, że ma być cicho i odszedł.
Podszedł do Leona smutny i usiadł na parapet.
-Obawiam się, że będziemy musieli wyrzucić Naty z paczki.-zdziwiony Verdas spojrzał na Ponte.
-Czemu?- Zmarszczył brwi.-wydawało mi się, że ci się podoba. Graffiti też nie złe maluje. Co się stało?
-Byliśmy wczoraj na randce.-przełknął ślinę.
-To chyba dobrze co?
-A dzisiaj słyszałem jak mówiła Violettcie, że to tylko po to, żeby być w paczce.
-Violettcie?-uśmiechnął się rozmarzony.
-Tak Violettcie. Co o tym sądzisz?
-Nie wyrzucaj jej to jest najlepsza z najlepszych w naszej grupie. To jest już problem między wami. Doprowadź ją jakoś do szału, bądź upierdliwy, ale jej nie wyrzucaj. A skoro ona zrobi, dla ciebie wszystko, byle by być w paczce, to możesz z niej pożartować. Niech robi z siebie idiotkę. Narka.-zawołał widząc Castillo na końcu korytarza. Raz kozie śmierć.
Maxi zastanawiał się nad słowami przyjaciela. Niech zrobi z siebie idiotkę... Może warto spróbować? Tak, ale nie teraz. W tym czasie szatyn powoli pokonywał odległość dzielącą go od Castillo. Wziął głęboki oddech i stanął naprzeciw niej.
-Hej. -uśmiechnął się.
-Cześć.-odparła i wrzuciła swoje książki do szafki.
-Możemy pogadać?-zapytał przyglądając jej się uważnie.
-Jasne. - wzruszyła ramionami. Ruszyli razem wgłąb korytarza. Minęła ich hiszpanka wpatrzona w swój projekt. Szef na pewno pozwoli go jej wykonać. Przecież była jego ulubienicą. Podeszła do niego i wcisnęła mu kartkę w dłonie.
-Zrobiłam projekt. Podoba ci się? - zapytała uśmiechając się słodko. Przyjrzał mu się uważnie i kiwnął głową.
-Chcesz go wykonać?-zapytał uśmiechając się uwodzicielsko. Pokiwała energicznie głową.
-Okej.-puścił jej oczko i odszedł. Czy jej się wydawało, czy zaczynało się robić nieswojo?
-Hej. -uśmiechnął się.
-Cześć.-odparła i wrzuciła swoje książki do szafki.
-Możemy pogadać?-zapytał przyglądając jej się uważnie.
-Jasne. - wzruszyła ramionami. Ruszyli razem wgłąb korytarza. Minęła ich hiszpanka wpatrzona w swój projekt. Szef na pewno pozwoli go jej wykonać. Przecież była jego ulubienicą. Podeszła do niego i wcisnęła mu kartkę w dłonie.
-Zrobiłam projekt. Podoba ci się? - zapytała uśmiechając się słodko. Przyjrzał mu się uważnie i kiwnął głową.
-Chcesz go wykonać?-zapytał uśmiechając się uwodzicielsko. Pokiwała energicznie głową.
-Okej.-puścił jej oczko i odszedł. Czy jej się wydawało, czy zaczynało się robić nieswojo?
Weszła do zaułka, czyniąc przygotowania do swojego projektu. Wyjęła z torby spray i zaczęła robić kontury. Po chwili coraz więcej osób zaczęło się pojawiać.
-Leon Łap!-rzuciła mu spray.-Twój kawałek jest tam. Tylko ma być intensywnie zielony! Marco, Lu łapcie za puszki z farbą.-podwinęła rękawy ciemnej koszuli w kratkę i dalej czyniła swoje dzieło.
-Ej! A dla mnie gdzie?!-oburzył się zabawnie Maxi, który właśnie przyszedł.
-Ehh...-westchnęła.-łap.-rzuciła mu ten sam kolor co miała sama.-pomożesz mi.-uśmiechneła się. Wszedł na kontener na śmieci i stanął obok niej. Natalia spojrzała na niego, dziwnie wesoła.
-Chodź, wejdź mi na plecy i pomaluj dokładniej to u góry.-zawołał, schylając. Nie pewnie usiadła mu na ramiona i zaczęła jeździć spray'em po ścianie.
-Już!-zawołała zadowolona i zaskoczyła mu prosto w ramiona, patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się mimowolnie.-dzięki.-kąciki jej ust uniosły się nieznacznie.
-Nie ma za co.-Patrzyła w jego ciemne teczowki. Hionotyzowały ją. Czy to możliwe, żeby ona... Nie, Ponte nic dla niej nieznaczy. Szybko zeskoczyła z kontenera. Stanęła kawalek dalej i obejrzała swoje dzieło. Wszyscy już poszli. Został tylko szef.
-Dobra robota.-wyszeptał jej do ucha, a po jej ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Odwróciła głowę w jego stronę. Uśmiechnął się. Ona również. Ale szczerze. Uśmiechnęła się do niego szczerze tak jak on zawsze do niej. Niepewnie przybliżył się, by ją pocałować.
Odsunęła się? Nie. Dlaczego? Bo się zakochała i nie chciała stracić pozycji. W dodatku, ona go pocałowała. Nie on ją.
-Co robisz?-zdziwiony, odskoczył od niej.
-Ja... Ja... Nic?-wytrzeszczyła oczy. To ona mu się nie podoba? A wydawało się, że...-przepraszam.-zarzuciła torbę na ramię i wybiegła z łzami w oczach z zaułka.
-Leon Łap!-rzuciła mu spray.-Twój kawałek jest tam. Tylko ma być intensywnie zielony! Marco, Lu łapcie za puszki z farbą.-podwinęła rękawy ciemnej koszuli w kratkę i dalej czyniła swoje dzieło.
-Ej! A dla mnie gdzie?!-oburzył się zabawnie Maxi, który właśnie przyszedł.
-Ehh...-westchnęła.-łap.-rzuciła mu ten sam kolor co miała sama.-pomożesz mi.-uśmiechneła się. Wszedł na kontener na śmieci i stanął obok niej. Natalia spojrzała na niego, dziwnie wesoła.
-Chodź, wejdź mi na plecy i pomaluj dokładniej to u góry.-zawołał, schylając. Nie pewnie usiadła mu na ramiona i zaczęła jeździć spray'em po ścianie.
-Już!-zawołała zadowolona i zaskoczyła mu prosto w ramiona, patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się mimowolnie.-dzięki.-kąciki jej ust uniosły się nieznacznie.
-Nie ma za co.-Patrzyła w jego ciemne teczowki. Hionotyzowały ją. Czy to możliwe, żeby ona... Nie, Ponte nic dla niej nieznaczy. Szybko zeskoczyła z kontenera. Stanęła kawalek dalej i obejrzała swoje dzieło. Wszyscy już poszli. Został tylko szef.
-Dobra robota.-wyszeptał jej do ucha, a po jej ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Odwróciła głowę w jego stronę. Uśmiechnął się. Ona również. Ale szczerze. Uśmiechnęła się do niego szczerze tak jak on zawsze do niej. Niepewnie przybliżył się, by ją pocałować.
Odsunęła się? Nie. Dlaczego? Bo się zakochała i nie chciała stracić pozycji. W dodatku, ona go pocałowała. Nie on ją.
-Co robisz?-zdziwiony, odskoczył od niej.
-Ja... Ja... Nic?-wytrzeszczyła oczy. To ona mu się nie podoba? A wydawało się, że...-przepraszam.-zarzuciła torbę na ramię i wybiegła z łzami w oczach z zaułka.
Przełknęła głośno ślinę i pchnęła szklane drzwi szkoły. Wolnym krokiem przemierzała korytarz, aż stanęła pod szafką. Czyżby role się odwróciły? Przekręciła kluczyk w drzwiczkach i pociągnęła za kłódkę.
-Ej! Pst! Naty!-szepnęła jej do ucha Violetta.-Leoś mi opowiedział co się wczoraj stało. Naprawdę go pocałowaś?-wskazała ruchem głowy na chłopaków stojących pod oknem. Natalia nie pewnie skinęła głową, zaciskając usta i powieki, aby ani jeden szloch, ani jedna łza nie wydobyły się z jej wątłego organizmu.
-Naty, bo ja muszę ci coś powiedzieć. Pamiętasz jak mówiłaś mi, że ta cała znajomość z Maxim to tylko dla pozycji w grupie?-zdziwiona hiszpanka spojrzała na towarzyszkę.-On to słyszał.-wyznała na jednym wydechu Castillo. Źrenice dziewczyny rozszerzyły się pod wpływem szoku.
Zamrugała parę razy. Wzięła szatynkę za rękę i pociągnęła w stronę damskiej toalety.
-Jesteś pewna? - zmarszczyła brwi Perrdio. Tamta kiwnęła głową.
-Stał za tobą. - wyjaśniła. Brunetka odruchowo przyłożyła dłoń do ust i zaczęła obgryzać paznokcie. Po chwili przestała.
-Powiedziałaś Leoś? - zdziwiona przyjrzała się Castillo. Dziewczyna pokiwała głową.
-Jesteśmy razem! - zaświergotała wesoło. Hiszpanka Usmiechnęła się smutno.
-Idź do twojego "Leosia". - zrobiła cudzysłów. Violetta zmarszczyła brwi.
-A ty? - spytała patrząc na nią uważnie. Natalia wzruszyła ramionami.
-Muszę się zastanowić co z Maxim. - wytłumaczyła. Koleżanka poklepała ją pocieszająco po ramieniu i wyszła z łazienki. - Co zrobić... - myślała głośno, przechodzącąc wzdłuż umywalek.
Pogadać? Co ma do stracenia? Tak, wszystko co chciała już miała. Pogada z nim.
Szybkim krokiem wyszła na korytarz i podeszła do Ponte.
- Hej. - uśmiechnęła się stając naprzeciw niego.
-Cześć. - odparł oschle.
-Przepraszam. - wydusiła tylko.
-Za pocałunek? Już zapomniałem...-odparł bez namiętnie.
-Ale ja nie. Wiem, że wszystko słyszałeś. Może i na początku tak było, ale... Ja cię kocham-wyszeptała ledwo słyszalnie.
-Nie wierzę ci.-pokiwał przecząco głową i ją zostawił. Obróciła się na pięcie i ruszyła korytarzem słysząc rozmowę. Najprawdopodobniej włocha z Lu.
-Proszę cię. Ludmiła, odejdź z tego gangu. To wandalizm.
-A co ty masz do tego?-spytała arogancko.
-Podobasz mi się.-minęła ich. Chyba nie tylko ona ma problemy.
-Ej! Pst! Naty!-szepnęła jej do ucha Violetta.-Leoś mi opowiedział co się wczoraj stało. Naprawdę go pocałowaś?-wskazała ruchem głowy na chłopaków stojących pod oknem. Natalia nie pewnie skinęła głową, zaciskając usta i powieki, aby ani jeden szloch, ani jedna łza nie wydobyły się z jej wątłego organizmu.
-Naty, bo ja muszę ci coś powiedzieć. Pamiętasz jak mówiłaś mi, że ta cała znajomość z Maxim to tylko dla pozycji w grupie?-zdziwiona hiszpanka spojrzała na towarzyszkę.-On to słyszał.-wyznała na jednym wydechu Castillo. Źrenice dziewczyny rozszerzyły się pod wpływem szoku.
Zamrugała parę razy. Wzięła szatynkę za rękę i pociągnęła w stronę damskiej toalety.
-Jesteś pewna? - zmarszczyła brwi Perrdio. Tamta kiwnęła głową.
-Stał za tobą. - wyjaśniła. Brunetka odruchowo przyłożyła dłoń do ust i zaczęła obgryzać paznokcie. Po chwili przestała.
-Powiedziałaś Leoś? - zdziwiona przyjrzała się Castillo. Dziewczyna pokiwała głową.
-Jesteśmy razem! - zaświergotała wesoło. Hiszpanka Usmiechnęła się smutno.
-Idź do twojego "Leosia". - zrobiła cudzysłów. Violetta zmarszczyła brwi.
-A ty? - spytała patrząc na nią uważnie. Natalia wzruszyła ramionami.
-Muszę się zastanowić co z Maxim. - wytłumaczyła. Koleżanka poklepała ją pocieszająco po ramieniu i wyszła z łazienki. - Co zrobić... - myślała głośno, przechodzącąc wzdłuż umywalek.
Pogadać? Co ma do stracenia? Tak, wszystko co chciała już miała. Pogada z nim.
Szybkim krokiem wyszła na korytarz i podeszła do Ponte.
- Hej. - uśmiechnęła się stając naprzeciw niego.
-Cześć. - odparł oschle.
-Przepraszam. - wydusiła tylko.
-Za pocałunek? Już zapomniałem...-odparł bez namiętnie.
-Ale ja nie. Wiem, że wszystko słyszałeś. Może i na początku tak było, ale... Ja cię kocham-wyszeptała ledwo słyszalnie.
-Nie wierzę ci.-pokiwał przecząco głową i ją zostawił. Obróciła się na pięcie i ruszyła korytarzem słysząc rozmowę. Najprawdopodobniej włocha z Lu.
-Proszę cię. Ludmiła, odejdź z tego gangu. To wandalizm.
-A co ty masz do tego?-spytała arogancko.
-Podobasz mi się.-minęła ich. Chyba nie tylko ona ma problemy.
Przekroczyła próg, szkoły, mijając go w progu. Od tej całej rozmowy upłynął miesiąc, a jej nie było, ani lepiej, ani gorzej.
Szła dalej powstrzymując łzy. Przed klasą zastała kłócących się Federico i Ludmiłę. Westchnęła, stały obrazek. Wściekły włoch wszedł do sali, a załamana blondynka oparła się o ścianę. Podeszła do niej.
-Nie martw się.-uśmiechnęła się pocieszająco. Tamta pokręciła przecząco głową.
-Miesiąc temu, powiedział, że mu się podobam. Odpowiedziałam mu to samo. Ale on kazał mi zrezygnować z graffiti.-ujęła smutno. W oczach hiszpanki zabłysły nowe iskierki. Iskierki radości.
-Lu, mam pomysł! Zrobimy im graffiti! Ty Fede, a ja Maxiemu. On zrozumie, że to dla ciebie ważne, a ja pokaże Maxiemu, że mi na nim zależy.-wytłumaczyła Perrdio. Ferro przyjęła jej pomysł z wielkim entuzjazmem.Podeszły do przytulającej się rudej do Brodway i poprosiły o pomoc w zorganizowaniu projektów i farb.
Szła dalej powstrzymując łzy. Przed klasą zastała kłócących się Federico i Ludmiłę. Westchnęła, stały obrazek. Wściekły włoch wszedł do sali, a załamana blondynka oparła się o ścianę. Podeszła do niej.
-Nie martw się.-uśmiechnęła się pocieszająco. Tamta pokręciła przecząco głową.
-Miesiąc temu, powiedział, że mu się podobam. Odpowiedziałam mu to samo. Ale on kazał mi zrezygnować z graffiti.-ujęła smutno. W oczach hiszpanki zabłysły nowe iskierki. Iskierki radości.
-Lu, mam pomysł! Zrobimy im graffiti! Ty Fede, a ja Maxiemu. On zrozumie, że to dla ciebie ważne, a ja pokaże Maxiemu, że mi na nim zależy.-wytłumaczyła Perrdio. Ferro przyjęła jej pomysł z wielkim entuzjazmem.Podeszły do przytulającej się rudej do Brodway i poprosiły o pomoc w zorganizowaniu projektów i farb.
Wieczorem spotkały się niedaleko budynku przy którym było rozstawione rusztowanie. Wspięły się do góry. I zaczęły malować, hiszpanka po paru minutach chciała podziwiać co dotychczas uzyskały. Zrobiła krok w tył i poślizgła się spadając. W ostatniej chwili złapała się metalowej rurki.
-Lu pomóż!-krzyknęła wisząc na wysokości 3 piętra.
-Czekaj już idę. Chwyć moją dłoń!-mocno usiłowała wciągnąć ją w górę.-nie dam rady.-załkała.
-Postaraj się Lu!
-Czekaj wezwę pomoc!-puściła jedną ręką przyjaciółkę i wyjęła telefon.
-Lu pomóż!-krzyknęła wisząc na wysokości 3 piętra.
-Czekaj już idę. Chwyć moją dłoń!-mocno usiłowała wciągnąć ją w górę.-nie dam rady.-załkała.
-Postaraj się Lu!
-Czekaj wezwę pomoc!-puściła jedną ręką przyjaciółkę i wyjęła telefon.
-Już jestem-zawołał Ponte wbiegając na rusztowanie-Lu! Trzymaj ją!-przywiązał linę do metalowej rurki i rzucił hiszpance.-Naty! Łap się.-chwyciła sznur, a chłopak stopniowo ją wciągnął. Uklękła na deskach rusztowania kiedy tylko znalazła się na górze i zaczęła szlochać, kosmyki włosów niedbale zakrywały jej twarz. Chłopak zmęczony upadł obok i przycisnął ją do siebie.
-Przepraszam-szepnął w jej bujne włosy.
-Maxi.-puszka farby wyleciała z ręki zszokowanej blondynki turlając się kawałek.-ja... Nie mogę. Przepraszam, ale odchodzę. Fede miał rację.-wyznała z łzami w oczach i zeszła.
-Naty?-spojrzał na nią.-Co ty sobie wyobrażałaś?- Westchnęła. Starła łzy. Delikatnie pociągnęła nosem i wyjęła z kieszeni kurtki skrawek papieru.
-Chciałam to namalować.-podała mu projekt. Spojrzał i uśmiechnął się.
-Ładny. - odparł i spojrzał w jej zapłakane oczy.
-Tylko co w tym wszystkim robiła Lu? - zapytał łagodnie i odgarnął włosy z jej twarzy. Brunetka wzięła głęboki oddech.
-No... Ona robiła graffiti dla Fede, żeby mu pokazać jakie to dla niej ważne. - wytłumaczyła. Zmarszczył brwi.
-A ty? - spytał. - Co chciałaś udowodnić? - dodał. Spuściła głowę kryjąc rumieńce.
-Chciałam pokazać, że mi na tobie zależy. - oznajmiła. Wyciągnął w jej stronę dłoń.
-Jestem na ciebie zły, bo prawie byś spadła, ale to urocze co powiedziałaś.-stwierdził i wstał. Pociągnął ją za sobą.-Chodź, skończymy to razem, ale teraz uważaj.
-Maxi?-odparła nieśmiało.-gniewasz się za ten pocałunek?-uśmiechnął się do niej.
-Nie, ale czy on był szczery?-zrobił krok w jej stronę.
-A co jeśli powiedziałabym, że tak?
-Zrobiłbym to...-położył dłoń na jej policzku i musnął delikatnie jej wargi.
-Przepraszam-szepnął w jej bujne włosy.
-Maxi.-puszka farby wyleciała z ręki zszokowanej blondynki turlając się kawałek.-ja... Nie mogę. Przepraszam, ale odchodzę. Fede miał rację.-wyznała z łzami w oczach i zeszła.
-Naty?-spojrzał na nią.-Co ty sobie wyobrażałaś?- Westchnęła. Starła łzy. Delikatnie pociągnęła nosem i wyjęła z kieszeni kurtki skrawek papieru.
-Chciałam to namalować.-podała mu projekt. Spojrzał i uśmiechnął się.
-Ładny. - odparł i spojrzał w jej zapłakane oczy.
-Tylko co w tym wszystkim robiła Lu? - zapytał łagodnie i odgarnął włosy z jej twarzy. Brunetka wzięła głęboki oddech.
-No... Ona robiła graffiti dla Fede, żeby mu pokazać jakie to dla niej ważne. - wytłumaczyła. Zmarszczył brwi.
-A ty? - spytał. - Co chciałaś udowodnić? - dodał. Spuściła głowę kryjąc rumieńce.
-Chciałam pokazać, że mi na tobie zależy. - oznajmiła. Wyciągnął w jej stronę dłoń.
-Jestem na ciebie zły, bo prawie byś spadła, ale to urocze co powiedziałaś.-stwierdził i wstał. Pociągnął ją za sobą.-Chodź, skończymy to razem, ale teraz uważaj.
-Maxi?-odparła nieśmiało.-gniewasz się za ten pocałunek?-uśmiechnął się do niej.
-Nie, ale czy on był szczery?-zrobił krok w jej stronę.
-A co jeśli powiedziałabym, że tak?
-Zrobiłbym to...-położył dłoń na jej policzku i musnął delikatnie jej wargi.
Kolejnego dnia weszli weseli do szkoły. Wzrok wszystkich powędrował na ich splecione dłonie. Zadowoleni podeszli do Leona, który obejmował Violette w pasie i czule całował po twarzy. Tuż obok na parapecie siedział Marco, z Fran która podtrzymywała głowę na jego ramieniu. Po chwili podbiegł też Brodway z ramieniem przerzuconym na karku Camili.
-Hej-zawołał Fede, trzymający blondynkę za rękę. Wszystko powoli się ułożyło.
-Hej-zawołał Fede, trzymający blondynkę za rękę. Wszystko powoli się ułożyło.
****
To jest OS z okazji 2-mięsiecznicy bloga. Dziękujemy wam za tyle wyświetleń, komentarzy z miłymi słowami. Wszystkie bardzo motywowały nas do pracy. Jeszcze raz dziękujemy, mamy nadzieję, że zostaniecie z nami na dłużej.
<3
Pierwsza! xd
OdpowiedzUsuńCuDowNy OneShot! Cud- Miód i Malina! Ideał. Czy wspominałam, że uwielbiam twe OneShoty i rozdziały? Jeśli nie, to piszę to teraz. Kocham <3
Gratuluję 2-miesięcznicy bloga =D
Pozdrawiam i zapraszam do siebie Wasza Czytelnicza Forever MarutaMikoshi =^-^=
Cudowny Os i to jeszcze o naxi ♥♥♥ zakochałam się normalnie ♥ Gratuluję z okazji 2 miesięcy bloga ! Dziękuję za wszystko ♥ Kocham♥
OdpowiedzUsuńJeeejuś <3
OdpowiedzUsuńTo było COŚ <3
Strasznie mi się to podobało.
Naxi <3
boooski ;*
czekam an więcej Partów <3
Gratuluję dwu miesięcznicy bloga :)
Panna Martin
Boski One Shot<33
OdpowiedzUsuńŚlicznie piszesz, masz talent. Miałaś fajny pomysł z tymi graficiarzami. Naxi<33
Pozdrawiam :*
Jak zwykle świetnie!:) Naxi + graffiti = extra! Piękny, cudowny, idealny one shot... Uwielbiam tego bloga :*
OdpowiedzUsuńCałuski
Thalia Levine
genialny !
OdpowiedzUsuńhttp://tines-el-talento.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :3