-Co ty tu robisz?-zdziwiła się włoszka robiąc krok do tyłu.
-Chciałem z tobą pogadać. I to pilnie.-serce zaczęło jej kołotać jak zwariowane.
-O czym?-uśmiechneła się lekko widząc jak zdenerwowany tarmosi swoje dłonie.
-O nas. Znaczy o naszej przyjaźni.-wydukał obserwując jej rekacje.
-Słucham-uniosła brew.
-Ja...-cofnęła się jeszcze kawałek wpadając na czyjąś klatkę piersiową.
-On teraz idzie ze mną.-słysząc głos nauczyciela tańca natychmiast odskoczyła.
-Przepraszam bardzo...-spojrzała bałagalnie na nauczyciela.
-Ty. Pogadamy później.-wskazał na nią, następnie przesunął palcem na chłopaka.-ty, idziesz ze mną. Potrzebuje akompaniatora. Natychmiast.
-Ale ja...-zająkał się.
-Nie ma żadnego ale. Za mną natychmiast.-ruszył w kierunku sali, a Marco momentalnie pobiegł za nim.
-Oj, chyba się nie dowiem co chciał.-westchnęła podchodząc do automatu. Wrzuciła kilka monet do maszyny, uśmiechając się do siebie samej. Wstukała kombinacje cyfr, po czym wyjęła batonika.-to było dziwne.-powiedziała, po czym wzięła wafelka do ust.
***
Siedziała na parapecie przecierając oczy od łez. Czuła się strasznie, źle było jej z tym jak potraktowała chłopaka. Ścisnęła dłonie, podnosząc głowę i zwracając wzrok na sufit. Podciągnęła nogi pod brodę i delikatnie rozchyliła usta łkałąc.
-Violetta.-poczuła dłoń na swoim ramieniu.-chciałem porozmawiać.-ukucnął przy niej.
-Ale ja nie chcę.-próbowała uspokoić głos.-cześć-Szybko poderwała się z miejsca i ruszyła w głąb korytarza.
-Viola! Czekaj!-chwycił ją za nadgarstek i obrócił do siebie.-daj mi chwilę.
-Nie Leon. Ja wiem, że cię skrzywdziłam. Dlatego uważam, że dość już tego.-zacisnęła powieki.
-Daj mi powiedzieć. Było mi ciężko, ale ja... Nie mam ci niczego za złe. Według mnie możemy zacząć od nowa.-ujął dłońmi jej zziębięte ramiona.
-Nie. Nie.-potrząsła gwałtownie głową, a samotna łza wpłynęła jej z oka, zostawiając po sobie mokrą smugę.-Ja nie mogę. Ty i tak tego nigdy nie zapominisz. Nie będę cię krzywdzić. Sprawowanie innym bólu już mnie nie bawi.-wyrwała mu swoje ręce i udała się wzdłuż ciemnego korytarza.
-Violetta!-krzyknął za nią-Ja cię kocham.-zatrzymała się na środku holu na wpół żywa, nie odwróciła się do niego. Czuła, że nie może się ruszyć. Wielka gula stanęła jej w gardle. Kolejna łza spłynęła po zaczerwienionym policzku. Przełknęła ślinę, próbując przyszykować zimny ton głosu i zacisnęła dłonie w pięści.
-Ja ciebie nie.-oznajmiła nie dając nic po sobie poznać.-przepraszam.-szepnęła, to już nie zabrzmiało tak pewnie. Przygryzła zdenerwowana wargę i pchnęła szklane drzwi, opuszczając pomieszczenie.
***
Zapukała delikatnie do drzwi i czekała zdenerwowana, tarmosząc bransoletkę. Po chwili usłyszała nieprzyjemne skrzypnięcie. Podniosła wzrok, delikatnie ogarniając sylwetkę chłopaka.
-Cześć.-spojrzała zawstydzona.
-Cześć.-podrapał się po głowie i nie wiedząc co zrobić uchylił bardziej drzwi.-może wejdziesz?
-Chętnie.-poprawiła torebkę i weszła na chłodny korytarz.
-Chcesz coś do picia?-krzyknął z kuchni trzaskając szafkami.
-Nie. Ja tylko na chwilę.-założyła kosmyk włosów za ucho i usiadła na kanapie w salonie. Chłopak wszedł jednak z dzbankiem mrożonej herbaty.
-To co cię tu sprowadza?-napełnił szklankę zimnym napojem.
-Widzisz. Trochę głupio mi o tym mówić, ale... Odniosłam wrażenie, że... Ostatnio chyba. Może tak trochę. Czy ty mnie Fede unikasz?-podniosła na niego wzrok, na co głośno westchnął.
-Ludmi. To nie tak jak myślisz. To jest strasznie zawiłe.-podniósł się z miejsca spacerując po pokoju dziennym.
-Czyli jednak. A ja myślałam. Zresztą nieważne.-chwyciła szybko torebkę i ruszyła w stronę wyjścia.
-Nie, czekaj! Ja ci wszystko wyjaśnie.-stanął z nią twarzą w twarz.
-Nic nie musisz mówić. Ja już się domyślam o co chodziło.-hamowała łzy.-zrobiłeś to żebyśmy zostawili Mary. Gratulacje, misja wypełniona. Teraz mnie zostaw.-naciągnęła nerwowo rękawy na dłonie.
-Nie. To nie tak.-przeczesał dłonią włosy.-To samo tak wyszło. Chodzi o to, że sam robię coś co zabraniam młodszej siostrze.
-To już jest rozrachunek między wami. Ja nie mam zamiaru stawać się powodem sporu. Wykorzystałeś mnie. Już wystarczy.-obróciła się na pięcie i trzasnęła za sobą drzwiami.
-Nie to nie tak.-jęknął bezradnie opadając na sofe.
***
Przejechała dłonią po grubych grzbietach ksiąg, szukając tej odpowiedniej. Jej wzrok błądził po tysiącach nieznanych tytułów szukając tego jedynego. ,,Makbet", gdzie on się podział. Westchnęła opierając palec na krawędzi lektury i wysunęła ją delikatnie spośród wielu innych.
-Jest.-odrzekła zadowolona z siebie. Jednak jej mina zrzedła widząc osobę po drugiej stronie regału. Szybko wepchnęła książkę w jej poprzednie miejsce i odetchnęła z ulgą. Jednak książkę tym razem trochę szerszą ktoś wyjął.
-Nie myśl sobie, że cię nie widziałem.-uśmiechnął się. Wyjęła z powrotem dzieło literackie.
-Ja już znalazłam co potrzebowałam.-ruszyła na koniec rzędu z książkami.
-Ja też.-spojrzała na jego ręce i zaśmiała się w duchu widząc, że trzyma w dłoni jedną najgrubszych książek z całej półki. Którą wyjął tylko po to żeby ją widzieć.
-Nie wierzę, że ją przeczytasz.-odparła zdegustowana.-A szkoda, bardzo fajna jest.
-Przeczytam.-odpowiedział zaczepnie.
-Jezu. Przestań! Zachowuj się trochę.-przewróciła oczami.
-I kto to mówi?-parsknął pod nosem. Ta jednak tylko zaczerwieniła się ze złości i odpuściła zaciskając pięści oraz ruszając do bibliotekarki. Przyjrzał się jej i spojrzał jak wychodzi przez drzwi biblioteki. Następnie podszedł do lady i spojrzał na posiwiałą staruszkę w okularach.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.-powiedziała zabierając książkę.-Do 17 czerwca.-podbiła kartę i oddała lekturę.
-Dziękuję. Do widzenia.-wyszedł z budynku i stanął na ulicy.Spojrzał na książkę która była jedyną deską ratunku na nawiązanie kontaktu z hiszpanką.
-Hmm. Uczeń Diabła.-spojrzał w niebo.-ostatnia próba.-westchnął.-A może nie?-szepnął do siebie niesłyszalnie.
Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu : http://houseofania.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMaxi bd czytać ? Nono aż chce go z treści lektury przepytać :)
UsuńNie dane był rozmówić się Fran z Marco :///
No no Violka jak tak możesz go okłamywać ://
Fedemila się rozpada ? :///
czekam na kolejnyy :*
Panna Martin
Bieda . Lu ;( Piękny rozdział :*
OdpowiedzUsuńZapraszam :) http://tylkowtwychramionach.blogspot.com/?m=1
UsuńCo ja mam mówić? Zawsze ideał i po prostu nie umiem skomentować. Zawodowa pisarka, serio <3
OdpowiedzUsuńFedemila się rozpada? Boskie to opowiadanie! Kiedy next?
OdpowiedzUsuńWszystko masz w zakładce spis treści ;)
UsuńJa w poniedziałki, a Wiktoria w czwartki ;)
Oj kochana, rozdział jest świetny jak zwykle. Jeszcze się fochasz? ;) bo ja nie kłamię! Przyrzekam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
boski <3
OdpowiedzUsuńprzeczytałam go już wcześniej, ale zapomniałam skomentować !
Głupia ja !
przepiękny rozdzialik <33333